Siergiej Łukjanienko, popularny rosyjski pisarz fantasy i science fiction, autor lubianej również w Polsce serii „Nocny patrol”, zabronił tłumaczenia swoich książek na język ukraiński. Na odpowiedź nie musiał długo czekać: w ramach protestu czytelnicy z Ukrainy odsyłają mu egzemplarze jego książek.
Zaczęło się od oświadczenia, jakie autor zamieścił na swoim blogu.
„Od teraz nie jeżdżę na Ukrainę, nie uczestniczę w konwentach ukraińskich i zabraniam tłumaczenia moich książek na ukraiński” – napisał, komentując ostatnie wydarzenia na Majdanie.
Łukjanienko skierował również słowa pod adresem ukraińskich pisarzy, których nie wymienił z nazwiska, ale – jak zapewnił – adresaci wiedzą, o kogo chodzi:
„Półgłówki, chwalicie bojowników na Majdanie i przynosicie im paczki z ciastem. Ale jeśli któreś z literackich ‘osobistości’, które wysławiają Majdan, a piszą w języku rosyjskim i są publikowani w Rosji, zechcą pojawić się na rosyjskich konwentach – będę przeciwko nim” – oświadczył, dodając, że dołoży wszelkich starań, aby zapobiec publikacji ich książek w Federacji Rosyjskiej.
Łukjanienko nie uznaje Ukrainy za państwo:
„Nie ma takiego kraju, jak Ukraina, i nigdy nie powinno być. To będzie albo część Rosji, albo polski protektorat” – stwierdził. Zdaniem pisarza władze w Kijowie przejęli naziści i mordercy, dlatego zalecił
„normalnym Ukraińcom” uciekać do Rosji albo na Białoruś, ponieważ obecna Ukraina to
„przeklęta ziemia”, z której łotrostwo i tchórzostwo uda się wyplenić dopiero po trzech pokoleniach.
Słowa pisarza wprawiły w oburzenie ukraińskich czytelników, którzy zaczęli odsyłać mu egzemplarze jego książek. Pisarz pozostaje jednak nieugięty.
„Wszystkiego nie mierzy się w pieniądzach” – wyznał w jednym z kolejnych wpisów na blogu.
„Jeżeli w jakimś kraju obraża się mój ojczysty język rosyjski, połowa ludności jest pozbawiony prawa do nauki i korzystania z niego – tłumaczeń w tym kraju nie będzie”.
Źródło:
Onet.pl
|
Klemens
|
2014-03-04 08:39:36
|
|